Przejdź do głównej zawartości

Malezja-państwo trzech kultur

Malezja-państwo, w którym dominują trzy kultury: Chińska, Hinduska, Malajska, a także trzy religie: Islam, Buddyzm oraz Hinduizm. Prawdą jest, iż Malezja to w większości kraj Muzułmański (63% populacji), dlatego będąc tam przede wszystkim nastaw się na odpowiedni ubiór w wielu miejscach. Linia lotnicza, z której korzystaliśmy to AirAsia, a bilety Phuket-Kuala Lumpur zakupiliśmy za jedyne 23 euro/os.Po przylocie, udaliśmy się na przystanek autobusowy, gdzie po około godzinie rozpoczęliśmy naszą podróż do hotelu. Środków transportu, aby dotrzeć do centrum jest wiele min.
*Taksi, za którą zapłacicie ok. 75 RM(ok.71 zł). Czas przewozu to ok. 45 min.
*Metro express, które sprawnie (ok.30 min) zawiezie Was prosto na dworzec KL Sentral station w centrum miasta, a koszt za osobę to ok. 35 RM (ok.33zł)
*Bus, którym również dojedziecie w ok. 1 godzinę (w zależności od korków) do KL Sentral station za 10 RM/os. (ok.10zł) -z tej opcji właśnie korzystaliśmy:)
Wychodząc z terminala na dworzec autobusowy, rzucił nam się w oczy kategoryczny zakaz palenia na terenie CAŁEGO lotniska (brak wyznaczonych stref) i jak się okazało później Malezja rzeczywiście zabrania palenia papierosów w miejscach publicznych. Docierając do centrum, zauważyliśmy kilka wyznaczonych do tego miejsc (odpada spacer po ulicy z papierosem), a za złamanie przepisu grożą kary pieniężne, a nawet więzienia.
 *Walutą Malezji jest ringgit malezyjski (RM) (1 ringgit=0,95zł).
*Po wylądowaniu należy udać się po pieczątkę, która zezwala nam na pobyt w Malezji bez wizy do 30 dni.
Dotarliśmy do hotelu i po krótkiej przerwie ruszyliśmy odkrywać tajemniczą stolicę Malezji. W Kuala Lumpur spędziliśmy 2 pełne dni, dlatego też nasz program zaplanowany był co do godziny. Zaczęliśmy od słynnego China Town, które znajdowało się zaledwie 10 min spacerkiem od stacji KL Sentral. Tak jak myśleliśmy było to miejsce pełne ulicznych knajpek oraz straganów, gdzie można tanio zjeść oraz kupić pamiątki. 

Następnie ruszyliśmy w poszukiwania słynnego placu Merdeki (Dataran Merdeka Square), a dosłownie placu niepodległości. Plac ten został założony w 1884 roku i przez kolejne lata był on miejscem spotkań wysokiej rangi członków brytyjskiego społeczeństwa kolonialnego. 
Podążając w kierunku Petronas Towers, podziwialiśmy wysokie budynki oraz przyglądaliśmy się bliżej życiu codziennym mieszkańców Malezji.

Musimy przyznać, iż Petronas Twin Towers, czyli do 2004 roku najwyższy budynek świata największe wrażenie robi nocą. W środku budynku znajdują się liczne ekskluzywne sklepy, restauracje, Akwarium KLCC, które jest uważane za jedno z większych w południowo-wschodniej Azji. Cena za wjazd na ten 452 metrowy budynek to 80 RM/os=ok.76zł. Będąc tam, możemy udać się do tak zwanego Rooftop baru Marini's, w którym znajduje się również włoska restauracja. Położony na 57 piętrze budynku bar, daje nam możliwość napicia się pysznego drinka, równocześnie podziwiając panoramę całego miasta.
Porada: Przed obiektem znajdują się murki, na których turyści starają zrobić sobie idealne selfie bez tłumów ludzi w tle. Niestety, jest to zabronione i chwilę później strażnik przegania gwizdkiem każdego z nich.
W okolicy Petronas Twin Towers znajduje się także jedna z najwyższych na świecie, wieża zwana Menara Tower. Osiąga ona aż 421 m i jest ona równie znanym punktem widokowym, który odwiedza codziennie tysiące osób. Aby dostać się na sam szczyt, bilety możemy zakupić w cenie od 49 RM (ok.46 zł) do 99 RM/os (ok.94 zł), w zależności czy chcemy wjechać na taras widokowy (Observation deck), czy też na sam szczyt zwany Sky deck.
Następnego dnia, ruszyliśmy w stronę Batu Caves, czyli hinduskich jaskiń Batu. Dojedziemy tam między innymi koleją KTM za zaledwie 2 RM/os (ok.1.90zł) i uważam, że jest to najprostsza oraz najtańsza opcja dojazdu. Docierając na miejsce, pierwsze co rzuca się w oczy jest to największa na świecie hinduistyczna, mierząca aż 43 metry statua Boga wojny Murugan (Murugan Statue). Następnie, aby dotrzeć do głębi jaskiń należy pokonać aż 272 kolorowych schodów. Przy wejściu odbywa się tzw. "kontrola ubioru", tak więc kobiety powinny pamiętać o zakryciu ramion, zasłonięciu brzucha w przypadku krótszych bluzek, a także spódnicy bądź spodniach za kolano. To samo dotyczy się mężczyzn, za wyjątkiem krótszych bluzek:) Jeżeli nasz ubiór nie spełnia określonych warunków, bez problemu możemy wypożyczyć chustę lub dwie na czas zwiedzania. 
Jaskinie te charakteryzują się również olbrzymią ilością małp, które tylko czekają na to, aby coś ukraść, dlatego też zaleca się fotografowanie ich z daleka oraz trzymanie jedzenia, picia, okularów słonecznych w torbie lub plecaku. Wchodząc na górę, możemy poczuć charakterystyczny zapach różnego rodzaju kadzidełek, a na samym szczycie mamy okazję przyjrzeć się modlitwom Hindusów. 
Na terenie jaskiń znajduję się również posąg Hanumana, a dookoła możemy znaleźć wiele straganów min. z jedzeniem oraz pamiątkami. Mamy możliwość również zrobienia sobie tatuażu henną.
 Wracając do centrum, mieliśmy okazję skorzystać z rooftop pool'u jednego z hoteli oraz wypić drinka, podziwiając z basenu naprawdę niezłe widoki. 
Wieczorem, udaliśmy się na nocny market zwany Bandar Baru Sentul Night Market, aby skosztować tradycyjnych potraw min. Wan Tan Mee, czyli makaronu jajecznego podawanego z zupą smakiem przypominającą rosół oraz pierożkami Won Ton czy makaronu z warzywami i kurczakiem (cena za posiłek to 12RM=ok.11,50zł). Bedąc w Malezji, jedliśmy również w fast food barze (typu KFC) "My crunchy", który znajdował się przy China town i możemy go zdecydowanie polecić każdemu.(Ceny za zestaw burger/tortilla, frytki, duży napój z dolewką to ok. 11-14 RM=(ok.11-13zł).

Podsumowując, Malezja mimo dużej ilości zaśmieconych miejsc zrobiła na nas ogromne wrażenie. Uważam, iż nie można porównać jej do żadnego z krajów Azji, dlatego też jest ona magiczna, wyjątkowa i pełna tajemniczych miejsc, które warto odwiedzić:)






















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bali-podróż w nieznane

Po przylocie z Kuala Lumpur, udaliśmy się jak zawsze po pieczątkę imigracyjną, a następnie do postoju taksówek. Lecąc do Indonezji, w naszym przypadku na Bali, możemy przebywać tam maksymalnie do 30 dni bez wizy. Planując dłuższy wyjazd, należy internetowo wypełnić wniosek i taką oto wizę wyrobić (koszt wizy 60-dniowej to ok.380zł/os). Dodam, iż ponownie korzystaliśmy z linii AirAsia, a bilet zakupiliśmy za jedyne 25 euro/os. Na lotnisku, wypłaciliśmy sobie ok. 200 euro, aby między innymi zapłacić za taksi. Przeliczając to na ich walutę, bankomat wydał nam naprawdę niezłą sumę w postaci trzech milionów Rupii Indonezyjskich (IDR). Wychodząc z terminala, można już było z daleka zauważyć mnóstwo taksówkarzy, podbiegających do turystów i składających jak "najlepszą" ofertę. Oczywiście cena wywoławcza była kilkukrotnie zawyżona, w naszym przypadku 3 razy:). Podczas targowania się najlepiej powiedzieć, że nie jest to nasz pierwszy raz na Bali i wiemy jakich cen możemy się spodziew

Phuket-czy jest tam jak w raju??

Po nieco ponad godzinie wylądowaliśmy na wyspie Phuket i od razu udaliśmy się w stronę postoju taksówek oraz busów. Niestety nie udało nam się złapać busa, ponieważ nie kursowały one już o tej godzinie (ok.23.30), natomiast udało nam się za to poznać parę która również kierowała się do Phuket Town jak i my. Dzieląc koszty po połowie, za taksi zapłaciliśmy 400 bahtów (ok.50 zł). Hotel, który zarezerwowaliśmy już kilka miesięcy wcześniej przez stronę www.booking.com to Recenta Express Phuket Town, a cena za dobę to ok 23 euro (ok.100 zł) za 2 osoby ze śniadaniami. Uważam, że był to jeden z lepszych i tańszych wyborów, ponieważ hotele przy słynnych plażach typu: Pa Tong, Kamala,Surin, Karon wiążą się z dużo większymi kosztami, a przecież i tak na drugi dzień udało nam się sprawnie z rana wypożyczyć skuter.Wypożyczalni w Phuket Town jest kilka, a cena "wywoławcza" to przeważnie 250 bahtów (ok.30zł) za dzień. Dzielnie targując się (bo przecież chcemy wynająć na 11 dni) udało nam